Jednego dnia (28.06.09) walnąłem się na Morasko i górę moraska z Marcinem, który ciął na kolarce :) z powrotem ciągnął mnie z prędkością 40 km/h. Dobrze było.
Pojechałem odebrać klucze od mojego nowego lokum. W niedzielę ostatnie zaliczenie na uczelni i zacznę jeźdżić. I chyba nawet się szarpnę dojeżdżać do pracy rowerem, a mam około 15 km.