To była ładna niedziela:) Po ostatnim piątku gdzie spałem tylko 2 godzinki robiąc projekt do 6 rano, po obronie tego projektu (zakończonym sukcesem) w sobotę zasypiając doktorowi na krześle w końcu przyszedł czas na rekompensatę:)
Sobota wieczór już byłaą piękna... obiad na mieście, kawa w kawiarni i na zakończenie dnia film w kinie. Na niedzielę zaplanowaliśmy wypadzik rowerowy i tak się stało.
Pojechaliśmy z Małą do Puszczy Zielonka nad jezioro w Tucznie no i było fajnie!
Początek to przebić się przez miasto pełne samochodów nawet w niedziele.
Widok z mostu Jordana na Cybinę, która wpada do Warty
Nareszcie kierujemy się na Koziegłowy, tam nie ma prawie aut i super jakości szoską suniemy do przodu z wiaterkiem w plery. Co za rozkosz, słoneczko świeci my z prędkością 25 km/h w ogóle nie czujemy oporu i tak zmierzamy do Mielna, gdzie wbijamy się do lasu. Super ścieżki w lesie jeszcze lepsze oznakowanie szlaków jedzie się wyśmienicie. Czarnym szlakiem do Ludwikowa, odtąd niebieskim do samego Tuczna.
Jeszcze trochę i jesteśmy nad jeziorkiem.
Szukamy jakiegoś fajnego miejsca i rozkoszujemy się chwilą, rozpalając sziszę którą dostałem od Brata prosto z Egiptu :) Tak zlatuje nam godzina i pora wracać.
Z tuczna kierujemy się na Kołatkę przez las, tutaj więcej nieco piasku.
W kołatce robimy nalot na pole kukurydzy i po 3 sztuki kitramy do plecaka :D
Dalej miejscowość Kowalskie, objeżdżamy jezioro jesteśmy w Jerzykowie - przecinamy krajową "piątke" - Biskupice tutaj wjeżdżamy na drogę rowerową ostro po terenie i tak ciągniemy do samego Swarzędza przez Uzarzewo. Wyprzedzamy nieco osób po drodze.
W Swarzędzu znaną nam już bardzo dobrze trasą, gdzie jeździ połowo poznania na rowerach zmierzamy do malty robi się ciemnawo i włączamy oświetlenie.
Tutaj kilka fotek:
Jesteśmy w domu nieco po godzinie 20 z wielkimi apetytami na coś dobrego :) Robimy zapiekanki , które smakują jak nigdy i oglądamy The International na dobranoc.
I to by było na tyle.