DPN
Sobota, 21 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Znowu wypalił wypad do Drawieńskie Parku Narodowego tym razem z ekipą i to nie byle jaką: JA AFRO i SIWY, który walczył z zamontowaniem śpiwora niczym z wiatrakami :)
Naszą przygodę z Parkiem rozpoczęliśmy od żółtego szlaku w Starym Osiecznie a następnie odbiliśmy ostrym zjazdem wzdłuż czerwonego szlaku w stronę Głuska. Tak ciągnęliśmy do samego Drawna jakieś 40 km, prawdziwy surwiwal. Ciężka jazda po miękkiej ściółce po i gałęziach, czasami ostre podjazdy to wszystko było wynagradzane cieszącymi oko widokami z dwudziestokilkumetrowego urwiska na rzekę Drawę :)
Tak dojechaliśmy Drawna i do bazy jazdłodalni PTTK, którą Afro wyczaił któryś pięknych wakacji. Tam pomidorówa, kąpiel w jeziorku,zapasy i Bosmanek zielony.
Dalej ruszyliśmy niebieskim szlakiem już wykraczająć poza granice parku, a kto powiedział że nie będzie fajnie. Do jechaliśmy do Dominikowa i tam pokonując jezioro północnym brzegiem doznaliśmy orgzmu jadąc tym pięknym singieltrackiem wijącym się po korzeniach i z przewyższeniami niczym wydma czołpińska. Prawdziwą wiśieńką w torciku była przeprawa przez rzeczkę łączącą dwa jeziora.
Dalej potargaliśmy wzdłuż wygiętego jak potkowa jeziora Krzywe Dębsko jadąc po skarpie, z której fajnie była widoczka tafla wody. Tak docieramy do jakiegoś biwaku i dajemy do mieściny Biały Zdrój.
Siwiutki poleca Noteckie to też obładowujemy plecaki, że ciężko później targać. Dodatkowo kiełbacha i tak sobie z tym bagażem jeździmy, pędzimy i błądzimy lawiytnirując pomiędzy jeziorem Nowa Korca a jakimś bajorem.
Po jakimś czasie mijając wiochy Nową Korytnicę ->Nowa Studnica (gdzie zerwałem linkę od tylnej przerzutki ) docieramy do magicznego,upragnionego miejsca nad jeziorem Lubicz. Pełnia księżyca, ognicho i pękają piwka a wraz z nimi kiełbachy na ognichu. Lepiej być nie może!
Tylko deszcz psuje nad kimę na pomoście z widokiem na gwiazdy, ale to nic bo mamy wiatę pod którą się przenosimy i smacznie zasypiamy...
Naszą przygodę z Parkiem rozpoczęliśmy od żółtego szlaku w Starym Osiecznie a następnie odbiliśmy ostrym zjazdem wzdłuż czerwonego szlaku w stronę Głuska. Tak ciągnęliśmy do samego Drawna jakieś 40 km, prawdziwy surwiwal. Ciężka jazda po miękkiej ściółce po i gałęziach, czasami ostre podjazdy to wszystko było wynagradzane cieszącymi oko widokami z dwudziestokilkumetrowego urwiska na rzekę Drawę :)
Tak dojechaliśmy Drawna i do bazy jazdłodalni PTTK, którą Afro wyczaił któryś pięknych wakacji. Tam pomidorówa, kąpiel w jeziorku,zapasy i Bosmanek zielony.
Dalej ruszyliśmy niebieskim szlakiem już wykraczająć poza granice parku, a kto powiedział że nie będzie fajnie. Do jechaliśmy do Dominikowa i tam pokonując jezioro północnym brzegiem doznaliśmy orgzmu jadąc tym pięknym singieltrackiem wijącym się po korzeniach i z przewyższeniami niczym wydma czołpińska. Prawdziwą wiśieńką w torciku była przeprawa przez rzeczkę łączącą dwa jeziora.
Dalej potargaliśmy wzdłuż wygiętego jak potkowa jeziora Krzywe Dębsko jadąc po skarpie, z której fajnie była widoczka tafla wody. Tak docieramy do jakiegoś biwaku i dajemy do mieściny Biały Zdrój.
Siwiutki poleca Noteckie to też obładowujemy plecaki, że ciężko później targać. Dodatkowo kiełbacha i tak sobie z tym bagażem jeździmy, pędzimy i błądzimy lawiytnirując pomiędzy jeziorem Nowa Korca a jakimś bajorem.
Po jakimś czasie mijając wiochy Nową Korytnicę ->Nowa Studnica (gdzie zerwałem linkę od tylnej przerzutki ) docieramy do magicznego,upragnionego miejsca nad jeziorem Lubicz. Pełnia księżyca, ognicho i pękają piwka a wraz z nimi kiełbachy na ognichu. Lepiej być nie może!
Tylko deszcz psuje nad kimę na pomoście z widokiem na gwiazdy, ale to nic bo mamy wiatę pod którą się przenosimy i smacznie zasypiamy...