Fragment trasy którą planuje na weekend majowy (Poznań - Gorzów). A celem była miejscowość Lusówko i zobaczenie jeziora Lusowskiego, w sumie bardzo uroczego:) a w szczególności ścieżka na północnym brzegu jeziora mi się spodobała.
Dojechałem nad jezioro - zjadłem dwie kanapki ze schabowym - pojechałem dalej :D
Zajechałem się jak dziki koń po westernie. Planując wycieczkę myślałem, o której wrócę i czy w ogóle wrócę :D Szacowałem na 80 - 90 km a przy takiej kondycji jaką mam to po prostu masakra, ale mimo wszystko się wybrałem.
Wiatr napierdzielał niby z północy, ale pod wiatr i tak miałem gdzies z 80% drogi do tego śnieg popadywał. Słońce czasem też się pokazało.
Przekraczam Wartę - widok z kolejowego mostu na Dębinie
Fragment ścieżki rowerowej w okolicach Głuszyna, gdzie koleiny 0,5m i spycharki, wywrotki jeżdżące
Głuszynka - rzeczka
To było ostatnie zdjęcie jakie zrobiłem aparatem, padły baterie. Reszta wykonana telefonem :)
Wioska Dworzyska, a raczej ferma kaczek i wokół samo pole. Tutaj nadrabiałem zaplanowanej trasy bo przegapiłem jeden skręt za Kamionkami, gdzieś w lesie.
Cel wycieczki - zamek w Kurniku, iiiii...wracamy
Kościół na starówce w Kurniku
Po czterdziestym przejechanym km zaczął się kryzys energetyczny, tak ciągnąłem jakieś 15 km pod wiatr na otwartej przestrzeni w końcu wymiękłem i zrobiłem sobie przerwę na podładowanie (2 x śląska + 2 x bułka + jogurt pitny) 5 km dalej wrzuciłem jeszcze twixa.
Zalew Nadwarciański
I tu też
Ostatnie 20 km to walka ze słabościami, w efekcie farba z nosa poleciała...
Dojechałem nad maltę i stało się! kolec jakiegoś krzewu mi się wbił w oponę przebijając dętkę. Z powrotem częściowo z kapcia i tramwajem:/ masakryczne podmuchy wiatru.
w malcie już woda
a to największa budowa, która aktualnie trwa w polsce - Galeria Malta
Byłem ciekaw ile zrobiłem kilometrów na sobotnim spacerze. Pojechałem dokładnie tymi samymi ścieżkami aby sprawdzić kilometry. Odcinek wokół rusałki i do strzeszynka i z powrotem wyniósł 14.1 km - byczy spacer :) kosztował mnie dwa ćwiczenia z angielskiego na uczelni, ale co tam warto było bo pogoda rozpieszczała.
W drodze powrotnej miałem niezłego powera i ochotę jeszcze pojeździć, ale przypomniałem sobie (całe szczęście), że jestem umówiony na Koncert studentek rytmiki Akademii Muzycznych z Poznania i Gdańska. Fajnie było :)
Obudziłem się z zimowego snu. Ostatnia jazda to 14 grudnia 2008 beznadzieja, ale jakoś czasu brakowało - sesja na uczelni(najdłuższa jaką miałem) + praca po 10 godzin dziennie wysysały ze mnie całą energie. Aktualnie bez pracy i po sesji :D