...była celem. Wypadzik porą podwieczorkową, nie do końca taki jak chciałem go zrealizować. Zakręciłem się gdzieś na szlakach puszczy i wyjechałem w zupełnie innym miejscu niż myślałem...a w planach chciałem pokonać Wartę w miejscowości Owińska. W końcu wróciłem przez Czerwonak i Koziegłowy. Też zahaczyłem po drodze o karszerówkę:)
Dom - Malta - Swarzędz - Kicin - Dz. góra - Czerwonak - Koziegłowy - Dom
Wybrałem się do Rogalinka i z powrotem po dwóch różnych brzegach warty. Etap "do" to masakryczny wiatr w twarz, gdzie po asfalcie jechałem zaledwie 22 km/h ale wyczaiłem na mapie jaką leśną drogę w miejscowości Wiórek. Jak zaplanowałem tak zrobiłem, po drodze jeszcze troszkę nadrobiłem kilometrów próbując trafić we właściwą ścieżkę. "Droga dla wędkarzy" taka tablica widniała kierując się na ścieżkę, którą póżniej się okazał "szlak rogaliński". Ale jaka kicha...płyty betonowe tak nierówno poukładane, że porządnie mnie tam wytrzęsło, a na mapie tak ładnie to wyglądało. Lasek ładny. Później przebijałem się przez jakieś pola i dojechałem jakoś do mostu w Rogalinku. Powrót to dopiero było prucie przez szlak nadwarciański.
Dom - Morasko - Poligon - Złotowo - Kiekrz - Strzeszynek - Dom
Znowu wybrałem się w miejsca na terenie poligonu wojskowego w okolicach Biedruska, tym razem w towarzystwie Madzi. Wiatr nie odpuszczał a z nieba żar się lał niemiłosiernie. Początkowo mieliśmy wiatr w plecy, jeszcze na ładnych poz-brukowych ścieżkach. Później nie dość, że w terenie to z wiatrem w ryja. Madzia nie była w swoim żywiole gdy zobaczyła piasek i wyboje na poligonowych ścieżkach, ale dawała radę...średnia mówi sama za siebie:) Zaglądnęliśmy na ruiny kościoła, gdzie Madzia spiła kubusia gęstego a ja trochę popenetrowałem zgliszcza, skąd kilka fajnych fotek. Dalej pognaliśmy asfaltową drogą na poligonie, gdzie prawie nic nie jeździ a fragment dość długi. Kierowaliśmy się na Kiekrz. Nie spokojny moment - przebić się przez ul.obornicką i dalej po kamienistej ścieżce docieramy do Kiekrza. Tam dajemy na strzeszynek i przez park Sołecki do centrum. I w końcu w domu. Pod koniec już się jakoś nie chciało kręcić, ten wiatr nas wykończył...
Widok z góry morawskiej na dziewiczą górę w puszczy zielonka
Dom - Lasek Marcelinski - Skórzewo - Dąbrówka - Lasy w Zakrzewie - Sierosław - Więckowice - Zborowo - Mirosławki - Stęszew - Witobel - Łódź - Puszczykowo - NAdwarciańskim - Dom
Dużo terenu a średnia imponująca jak na takie kilometry, zadowolony :) Nowe miejsca zaliczone: północne szlaki WPN'u (Babia góra), okolice j. Niepruszewskiego i źródełko żarnowiec, które naprawdę ma tam swoje żródło i wypływa prosto z ziemi. Fajnie było, choć trochę mokro po nocnych opadach. Dużo kałuż w lasach, ale mniej piaszczystych fragmentów. No i zdjęcia nie z telefonu :D
Uwielbiam tamtejsze lasy w Zakrzewie.
Znalazłem trzecią mogiłę.
Sprawia wrażenie najliczniejszej.
Okolice jezioro Napruszewskiego. Dużo otwartych terenów, same pola.
Żarnowieckie Żródełko i pozdrowienia dla rzepkok'a
Ławki przy źródełku...pora przycupnąć, pierwszy postój.
Tak, super dzień bo znalazłem kolejne fajne miejsce gdzie możne pośmigać - poligon w okolicach Moraska. Miałem wrażenie, że jest to miejsce rajdów samochodowych,(może i jest) szerokie rozjeżdżone pagórkowate ścieżki po których nieźle się pruje. Fajnie tam. Okoliczne jeziorko i otaczające bagienka, do tego kwitnące drzewa - super przyroda. I fajne ruiny Kościoła. Oczywiście baterie w aparacie padły po dziesięciu pstryknięciach i waliłem telefonem.
Między innymi podjechałem pod górkę moraską zobaczyć panoramę Poznania i spontanicznie z poligonu udałem się w Kierunku Kiekrza. Nie wiedziałem, że jest to tak blisko. Powrót miał być ścieżka w Strzeszynku, ale taki dzień nie może się tak szybko skończyć - pomknąłem nad jezioro Lusowskie i stamtąd do domu przez Zakrzewskie lasy.
Bez większego natchnienia, jakoś tak ospale i leniwie dookoła jeziora Strzeszyńskiego cała pętla a później wzdłuż Kierskiego i powrót. A w tym samym czasie maraton w Murowanej Gościnie (okolicznej miejscowości) :)
Dom - Malta - Antoninek - Swarzędz - Antoninek - Malta - Cytadela - Dom
Przyszedł wolny weekend a razem z nim pogoda się spierdzieliła, ale dla chcącego nic trudnego zakupiliśmy błotniki dla Madzi. Były małe problemy z montażem i tylko na tył udało się zamontować - połowa sukcesu, ale Madzia zadowolona :) Jeszcze smarowanie łańcuchów i w drogę. Pojechaliśmy sobie znaną nam drogą dookoła jeziora Swarzędzkiego i z powrotem, gdzie jeszcze zahaczyliśmy o Cytadelę co nie było dobrym pomysłem bo się nawzajem pogubiliśmy :D po 20 minutach znowu razem :D
Fotki z telefonu:
Malta i policyjne pościgowe motorówy jak ktoś przekroczy prędkość :D
Było trochę błądzenia i dużo terenu. Ogólnie całkiem dobrze z kondycją, a pogoda piękna. Nie wiem jak to się stało że zapomniałem aparatu, więc fotki z telefonu.
Tak mi się spodobało jezioro Lusowskie, że postanowiłem znów się tutaj udać. Tym razem wyczaiłem na mapie trase, która wiedzie prawie przez same lasy i też odkryłem lasek Marceliński, który miałem przed samym nosem a nigdy tam nie byłem :) Powrót przez znane mi tereny zwykle pełne rowerzystów i spacerowiczów...Kiekrz i Strzeszynek. Cieplutko!
Zakrzewskie tereny
Pomnik pamięci Studentom Uniwersytetu Poznańskiego. Były jeszcze dwa taki miejsca zbiorowych mogił z czasów drugiej wojny światowej.
druga strona pomnika. Zaduma......
A to wszystko w Zakrzewskich lasach. Super tereny.
Jazda pod kątem
uaa haa rowery dwa :)
Muzeum i strasznie gadatliwy kustosz, który opowiedział mi historię swojego życia. Pan Tadeusz :D