Co za noc! ciepło i pełnia księżyca. Aż się nie chciało jechać do domu, więc pracy pojechaliśmy na miasto posiedzieć na ławce i też poniosło nas na podziemny parking starego browaru, a także podziemny parking pod placem wolności :) Maciek znowu złapał kapcia.
Tym razem jechałem bez Maćka, który musiał szybciej pojechać. Dzień jak co dzień. Pogoda się zrąbała. A po pracy nie mogłem się oderwać od kompa za sprawą Gutka:
Z Maćkiem, który złapał gumę jadąc z powrotem. A okazało się że stara łatka się odkleiła, serwis na starym rynku pod ratusze. Później wizyta policji, sprawdzanie rowerów czy nie kradzione tak samo telefony. Rozjechaliśmy się do domu jak wybiła 3 w nocy na poznańskim ratuszu.