Wypad na poligon w Biedrusku

Sobota, 24 października 2009 · Komentarze(3)
Chciałem pojeździć w piątek,ale pogoda nie dopisała. Udało się za to w sobotę!
Nawet znalazłem dwóch chętnych na wypad Maćka starego wyjadacza i Michała, który niedawno zakupił sobie pierwszy rower od komunii - Krossa A4 w sumie fajnie się prezentuje ta maszynka jak za takie pieniądze.

Ustawka na moście teatralnym i jazda..

Przebijaliśmy się przez miasto ścieżkami rowerowymi ,a na Piątkowie w ogóle one nie kolidują z ruchem aut, gitara. Taka mała rozgrzewka przed góra Moraską na którą nieco później się wspinaliśmy...







Widoczność beznadziejna nawet zanikały blokowiska, a co dopiero zobaczyć budek Uniwersytetu Ekonomicznego z wielką wieża nadajnikową, czy chociażby stadion Lecha. Eeeeeeeeee, to nie to samo co tutaj.




Zjechaliśmy sobie fajnie asfaltem na dół i wjeżdżamy na pola, na poligon, pakujemy się dosłownie w bagno...




I tylko: kiedy to się skonczy?!



Jakoś przebrnęliśmy, ale w lesie wcale nie było lepiej... Maciek wali szlifa, Później tracimy orientację i strony świata nam się popieprzyły. Myślałem że jedziemy do poznania a jechaliśmy w odwrotnym kierunku...




Pomógł nam grzybiarz i trafiliśmy do Biedruska i na fajną wieżę z zegarem...



Jedziemy zobaczyć ruiny kościoła.
Bardzo ostrożnie jedziemy...




Michał przyszły inżynier budownictwa chciał zbadać wytrzymałość konstrukcji murowej...





Dalej pojechaliśmy przez Złotowo, Kiekrz do Strzeszynka, przez Rusałkę i jesteśmy w Poznaniu. Rowery zgnojone to i kilometrówka po Poznaniu w poszukiwania myjni.

Praca + miasto

Czwartek, 22 października 2009 · Komentarze(0)
...

Do pracy

Środa, 21 października 2009 · Komentarze(0)
Dziś byłem szybciej o minutę, ale krócej o 260 metrów.

Fajna pogoda się utrzymuję...aby do piątku dała radę

Do pracy

Wtorek, 20 października 2009 · Komentarze(0)
Bardzo przyjemna aura, przyjemnie się jechało pomimo chłodu.

Rzeźnia w Zielonce

Piątek, 16 października 2009 · Komentarze(8)
Mokro, Deszczowo, Błotniście co obfitowało w gleby.
Przemoczony a palce granatowe u nóg jak i u rąk granatowe ale i tak było fajowo.


Cel --> puszcza zielonka i wio!






Niektórzy się marszczyli...




A ja obiecałem że będzie fajno..








Na rozgrzewkę walneliśmy pierścień wokoło wzniesienia Dziewiczej Górki (w ogóle to nie wiem jakim cudem bo ciągle chcieliśmy na nie wjechać)
Po jakimś czasie się udało, tam mały bufet i dalej czerwony szlakiem, jest nasz...





Tak dojechaliśmy do miejscowości Potasze (też niewiem jakim cudem,nawigacja kuleje) i tak o to postanowiliśmy odwiedzić Kapucynów w pobliskim Bolechówku.

Klasztor pocysterski



Ale co bardziej podniecało to odkrycie na skalę UNESCO zawalającego się kościółka


Penetrejszyn..












Ej, wyłaź jedziemy dalej!


I następnie kierowaliśmy się w stronę mostu w Biedrusku na zachodni brzeg Warty..


Eksploracja nowych szlaków..






Wypompowany na 1 snickersie i bananie docieram do domu.
A apropo nowego szlaku nadwarciańskie, to jest dość hardcoreowy.

Praca

Czwartek, 15 października 2009 · Komentarze(0)
Z dojazdu do pracy zrobił się maly hardcore jak przyszło wracać grubo po 24 w nocy.
Wg ICM-u temperatura odczuwalna było w granicach -5 stopni.
I wcieło mi gdzieś kawałek kilometrówki..

miasto + praca

Wtorek, 13 października 2009 · Komentarze(3)
dom - uczelnia - poczta - bank - praca - dom

Powrót z roboty 22 wieczór, a temperatura odczuwalna to chyba z zero stopni.







Praca

Poniedziałek, 12 października 2009 · Komentarze(0)

WPN na dwóch kółkach...

Piątek, 9 października 2009 · Komentarze(2)
...i wszystko jasne !
Spenetrowałem trochę park w poszukiwaniu fajnych jesiennych pejzaży i myślę że wyszło nieźle, jak na fotach. Co prawda błąkałem się po tych lasach a przede wszystkim w okolicach Puszczykowa jak zagubiony grzybiarz, ale nie ma tego złego.. bo świetne miejsca zjeżdziłem. A takie tereny przy których poznański maraton to pikuś :)

Pobudka o 9 a godzina 10 30 już na trasie...





Pierwsze wyciągnięcie aparatu a i patrze a nie mam karty pamięci, no tak: to jestem nieco ograniczony zdjęciowo...do wykorzystanie 8 klatek na pamięci wewnętrznej, ale ktoś mi zrobił psikusa


Popędziłem w stronę "nadwarciańskiego szlaku" pięknie a w słuchawkach dobra nuta






Dojechałem tym szlakiem do Puszczykowa, tam uderzyłem na WPN i początkowo czerwonym szlakiem wspinałem się pod stromą górkę i z górki i pod górkę wąwozem i dalej kolorowymi dywanami...





Później okrążyłem jez. Jarosławieckie i pojechałem nad Góreckie i tam zjadłem kanapeczke.
Dodała mi siły i pojechałem zobaczyć jak kolorowo nad Kociołkiem...





Od kociołka wgramoliłem się terenowo po kamieniach na Osową Górę i śmignąłem z prędkością powyżej 50 km/h na dół do Mosiny, no i wracamy..

Znowu w Puszczykowie wjechałem na nadwarciański tak tam mi się spodobało i tak pociągnąłem do Lubonia







No i przez Dębinę wkraczam na wał nad wartą i tak terenowo prawie pod sam dom :)

Miasto

Środa, 7 października 2009 · Komentarze(0)
Na kosza